Dała nam szeroką gamę swoich możliwości. Połoninę Wetlińską zdobyliśmy w pełnym słońcu, ale w drodze powrotnej zaskoczyła nas burza z rzęsistym deszczem. Pokazaliśmy jednak, że niestraszne nam wędrówki z dodatkową opcją nie zawsze dobrze kontrolowanego poślizgu i deszczem wciskającym się za kołnierz. Bo wtedy obok był ktoś, kto pomógł i podał rękę, gdy kłopoty z utrzymaniem równowagi zdawały się nas przerastać.
Wycieczka super. Wielowymiarowa, ponieważ odwiedziliśmy także piękną cerkiew prawosławną w Komańczy czy Muzeum Historyczne w Sanoku, w którym poznaliśmy kanony obowiązujące przy pisaniu ikon oraz mroczne, surrealistyczne malarstwo Zdzisława Beksińskiego, pełne motywów śmierci i przemijania. Z kolei pokaz multimedialny pokazał niezwykłą urodę nocnego bieszczadzkiego nieba.
Słowem pełnia najrozmaitszych wrażeń i emocji!